Obchody 83. rocznicy pierwszej masowej zsyłki na Sybir
10 lutego 1940 roku rozpoczęła się przeprowadzona przez NKWD pierwsza masowa deportacja Polaków na wschód. Od 10 lutego 1940 roku do czerwca 1941 r. władze sowieckie przeprowadziły cztery wywózki obywateli polskich różnych narodowości. Pierwsza z nich była największa i objęła ok. 140 tys. osób. Były to głównie rodziny urzędników państwowych, m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów, leśników, wojskowych, w tym uczestników wojny polsko-bolszewickiej, a także właścicieli ziemskich. Deportacja z lutego 1940 roku była też najbardziej tragiczną pod względem liczby ofiar. Historycy szacują, że w sumie na Sybir wywieziono od trzystu tysięcy do ponad miliona Polaków. Wielu naszych rodaków umarło już w drodze, tysiące nie wróciły do kraju.
Używamy słowa „Sybir”, aby w ten sposób odróżnić proces deportacji od nazw geograficznych. Sybir to synonim cierpienia, wygnania, represji rosyjskich i sowieckich. Sybirem była i katorga w XIX wieku, i uwięzienie w gułagu, i zsyłka w XX wieku. Nie zawsze oznaczało to deportację na Syberię. Polacy trafiali także do europejskiej części ZSRS i do Kazachstanu.
W tym roku wrocławskie uroczystości upamiętniające wywózkę polskich obywateli z terenów zajętych przez ZSRS w 1939 roku odbyły się w Sanktuarium „Golgoty Wschodu” przy ul. Wittiga 10. To tu Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” przygotował nowoczesną wystawę upamiętniającą losy Polaków zesłanych w głąb Związku Sowieckiego w czasie II wojny światowej.
Uroczystości rozpoczęła Msza św. W kazaniu abp Józef Kupny zwrócił uwagę, iż stworzona wspólnymi siłami Sybiraków oraz Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” wystawa „Golgota Wschodu”, pomagając w spotkaniu z historią i zapisując białe karty skrywanej historii, przypomina o heroizmie ofiar i bestialstwie oprawców. Pielęgnuje pamięć o ofiarach komunistycznego obłędu, a także uczy nas patriotyzmu, który obecnie nie jest jedynie walką o wolność, ale przede wszystkim działaniem na rzecz utrzymania tej wolności drogą porozumienia, współdziałania i poszanowania wolności każdego.
Ryszard Janosz, przewodniczący wrocławskiego oddziału Związku Sybiraków, przypomniał ogrom tragedii, jaka spotkała rodziny kresowe wywiezione na Sybir. W czterech kolejnych akcjach Sowieci deportowali – wg różnych szacunków – od kilkuset tysięcy do miliona dwustu tysięcy Polaków. Z tych wycieńczonych ludzi udało się później sformować 100-tysięczne wojsko (w armii Andersa i Berlinga), co świadczy o skali wywózek.
Cynizm i bezwzględność władzy sowieckiej były tak wielkie, iż pozwolono, aby uwięzieni po 1939 roku polscy oficerowie pisali listy do swoich rodzin. Dzięki temu władze sowieckie otrzymały gotowe adresy kolejnych grup Polaków do deportacji. Jak podkreślił Ryszard Janosz, wywózki nie zakończyły się wraz z końcem wojny. W 1945 czy 1946 roku, gdy oni wracali z zesłania, w odwrotnym kierunku, może nawet w tych samych wagonach, byli wywożeni żołnierze Armii Krajowej i powojennego podziemia. I wracali do kraju po jeszcze dłuższym czasie, bo dopiero w 1956 czy 1957 roku.
Swoje wystąpienie podsumował stwierdzeniem, że historia każdego Sybiraka jest inna, ale każda jest tragiczna.
Czyniąc odniesienia do aktualnej sytuacji, dr Andrzej Jerie, p.o. dyrektora Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” stwierdził: „Odczuwam gorzką satysfakcję, że ta wystawa jest nadal tak aktualna”.
Dziękując zaś zesłańcom i ich rodzinom, powiedział:
„Przepełnia mnie wielka radość i duma, że powierzyliście nam swoje pamiątki i swoje historie”.
Zaznaczył, że w ciągu pierwszych tygodnia wystawę tę zwiedziło 1000 osób. A zwracając się do Sybiraków życzył im, aby czuli się tu, jak u siebie w domu.
„Niech ta pamięć uczy i żyje” – te słowa Andrzeja Jerie chyba najlepiej oddają ideę naszej wystawy „Golgota Wschodu”.
Swoimi refleksjami podzielili się również przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, kościelnych, a także IPN.
Na zakończenie uroczystości złożono wieńce w Sanktuarium Golgoty Wschodu, a kompania honorowa wystawiona przez AWL oddała salwę honorową.